Terapia ISTDP – przestrzeń współczującej obecności

„Dlaczego mam okazywać sobie współczucie? Czy krytyka nie jest lepszą motywacją? Często obserwuję takie myślenie u moich klientów/pacjentów. Bycie współczującym dla siebie postrzegają jako użalanie się nad sobą, boją się, że wywoła to w nich bezradność i odbierze sprawczość. Podobnie mogą odbierać współczucie okazywane im przez innych.

W terapii ISTDP uczymy się patrzeć na siebie z miłością, troską, precyzją i naukową wręcz uczciwością. Tutaj nie chodzi o użalanie się nad sobą, niezdrowe rozczulanie, ale o współczującą obecność, tak aby wesprzeć siebie w procesie przemiany. Uzdrowienie następuje w naturalny sposób, gdy sami dla siebie jesteśmy obecni we współczujący sposób. 

Jeśli chcesz pobudzić współczucie dla siebie, potrzebujesz wejść w kontakt ze swoim ciałem. W terapii ISTDP zwracamy uwagę na to, co dzieje się z ciałem, zauważamy wszelkie napięcia i doznania, które pojawiają się w ciele. Istotne jest odróżnianie lęku od emocji podstawowych. Dostrzegamy także swoje myśli i to, co sobie mówimy, identyfikujemy jaką opowieść snujemy o swoim życiu.

Tuż za współczującą obecnością kroczy samoakceptacja. Samoakceptacja wiąże się z tym, że wszystkiemu co we mnie jest mówię „widzę cię”, także temu, co jest moim „dzieckiem cienia”, czyli moim zranieniom i negatywnym przekonaniom. Bo dopiero to, co zauważam, nazywam, mogę zacząć zmieniać. Wraz z moimi klientami/pacjentami wyprowadzamy na światło to, co jest w cieniu, aby mogli zdecydować, czy chcą sięgać po schematy zachowań, które w dzieciństwie pozwalały im przetrwać, ale obecnie im szkodzą. Carl Jung powiedział: „Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono kierowało twoim życiem, a ty będziesz nazywał to przeznaczeniem”. 

Samoakceptacja oznacza, że przytulam emocje trudne. Dopiero wtedy możemy rozpocząć proces schodzenia w głąb siebie, tam, gdzie są nasze tęsknoty, pragnienia, potrzeby. Carl Rogers podkreślał: „Ciekawy paradoks polega na tym, że dopiero gdy zaakceptuję siebie takim, jaki jestem, mogę siebie zmienić”.

Tutaj chciałabym wspomnieć o innej kwestii, która jest niezwykle istotna w procesie terapeutycznym ISTDP. Czy znasz swoje mechanizmy obronne? Jednymi z nich są np. nadmierne dążenie do kontroli lub dopasowywanie się. Jaki to ma wpływ na twoje życie i relacje, gdy się nimi posługujesz? Uciekanie się do mechanizmów obronnych sprawia, że podejmujemy działania, które szkodzą nam samym oraz relacjom z bliskimi nam osobami. Kolejne pytanie, czy zauważasz, kiedy jesteś w lęku? Jak wtedy reaguje twoje ciało? Jeśli pozostajesz w mechanizmach obronnych lub ignorujesz objawy lęku, to nie będziesz w stanie doświadczać/przeżywać emocji, a tym samym być w kontakcie ze swoimi tęsknotami, pragnieniami. 

 

Chodzi o to, żeby jak najwięcej czasu spędzać w stanie emocjonalnego otwarcia, być w kontakcie ze swoim prawdziwym Ja, żyć w zgodzie z własnymi pragnieniami i dbać o własne samopoczucie w obliczu różnych okoliczności. I nie jest to żaden egoizm, że najpierw potrzebujesz wrócić do siebie i zbudować dobrą, zdrową relację ze sobą, aby następnie być bliżej tych, których kochasz lub współdziałać z innymi osobami, które spotykasz na drodze swojego życia. 

Zaangażowanie w proces terapeutyczny oznacza, że zaczynasz żyć coraz bardziej świadomie i poważnie traktujesz swoje tęsknoty i pragnienia, pozwalając im nadawać kierunek twojej przyszłości. No właśnie, kolejna fundamentalna kwestia: samoświadomość. Najpierw sam potrzebujesz uznać, że jesteś naprawdę ważny, że jesteś istotny, w przeciwnym razie nie będziesz traktować siebie w poważny sposób. I tutaj koło się zatacza, bo początkiem tej drogi jest miłość, co oznacza patrzenie na siebie troskliwymi oczami, w sposób precyzyjny i uczciwy. A tego można się nauczyć i właśnie tak pracuję z moimi klientami/pacjentami.

Udostępnij:

Więcej Wpisów

Masz Jakieś Pytania?